Medycyna i pontony

Wyjazdy na wschód zaskakują, nigdy nie trwają tak jak było planowane i są pełne niespodzianek (nie tylko tych pozytywnych niestety…).

Czasem zwykły wyjazd z paczkami żywnościowo-higienicznymi kończy się na przewożeniu starlinków, przerzucaniu po drodze pontonów i ratowaniu życia postrzelonego kota… uff… dużo się działo.

Tym razem w trasę pojechał Wojtke z Anią. Ania-zwierzolub, docelowo zajmuje się u nas zwierzakami, ale tym razem wspierała Wojtka jako drugi kierowca. Przejechali spory odcinek frontu. Od szpitala w Izjum po odcinek Łymański. Wszędzie było coś do zrobienia.

Sami wiecie, że wozimy konkrety. Tym razem oprócz drona i masy medycyny taktycznej i antybiotyków robiliśmy kilka razy duże zakupy na miejscu. W Polsce zapakowaliśmy busa po dach lekami, wysokokalorycznymi puszkami mięsnymi i rybnymi, pampersami i artykułami higienicznymi. Nie będziemy przecież marnować tak drogiego diesla na wożenie płatków czy buraczków w ciężkich słoikach 🙂

Zakup higieny i śrdoków czystości dla mobilnego szpitala w Izjum.

Dostarczenie medycyny taktycznej (stazy i opatrunki postrzałowe) dla 21 brygady na odcinku łymańskim.

Dostawa różnych ciekawych i bardzo przydatnych rzeczy do ochotniczego batalionu Donbas w Łymaniu. Baterie, latarki, okulary taktyczne, świece- paczki od Damiana jak zwykle niezawodne.

I oczywiście Pontony, tak bardzo potrzebne w pewnych rejonach do wojskowych akcji.

A na sam koniec przybłąkała sie biedna, cierpiąca kicia. Ania zaopiekowała się zwierzakiem i postanowiła przewieźć do Polski. W międzyczasie procedury weterynaryjne, organizacja dokumentów przy jednoczesnym szukaniu bezpiecznego schronienia w Polsce. Udało się. Już w Polsce, w czasie operacji, okazało sie, że kotek został postrzelony. Kawałki pocisku wraz z roztrzaskanymi kośćmi zostały wyciągniete i kotek dochodzi powoli do siebie. Kolejna historia która zakończyła się szczęśliwie!

Wspierajcie nasze wyjazdy, nasze działania. Bez Was nie mamy szans dalej efektywnie działać.