Kotek w kłopotach
Kolejny kotek sam nas znalazł. Jakoś już tak jest, że te które najbardziej potrzebują pomocy, same znajdują do nas drogę…
Histiria tego malucha opowiedziana przez Anię, wolontariuszkę zajmującą się zwierzakami na wschodzie Ukrainy.
„Kicia pojawiła sie pod chatą Karoliny (Karolina Baca-Pogorzelska) kiedy pakowaliśmy sie aby wyjechać ze wsi pod Kupianskiem (i jechac do Zaporoża z pontonami ). Była potwornie chuda, miała paskudne futerko i sporą ranę na łopatce. Robiła wrażenie kociaka bo była aż tak skurczona z głodu.
Nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie jak musiała cierpieć, jak ogromny musiała odczuwać ból…
Proces gojenia trwał długo, konieczne byly tygodnie leczenia, którego koszty były ogromne. Stopniowo kicia dochodzi do siebie, rana się zabliźniła, waga poszła do góry a i futerko wygląda lepiej. Dalej bardzo duzo śpi i nie ma siły na wieksza aktywnosc – mamy nadzieję, że to też się wkrótce zmieni. „
Anna Buśko
Koordynator terenowy ds. zwierząt.
To jest tylko jedna z wielu relacji, jeden z wielu przypadków z którymi spotykamy się na co dzień.
Serce boli, gdy musimy mierzyć się z cierpieniem tych najmniejszych i najbardziej bezbronnych. Im nikt nie pomoże przeżyć. Dlatego będziemy działać tak długo, na ile wystarczy nam sił i środków.